Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki
Gminny Ośrodek Kultury w Trzydniku Dużym

Wywiad z Marią Magdziak - poetką ludową z Woli Trzydnickiej 7 lipca 2020 roku

Utworzono dnia 16.07.2020

Ewa Sobota:
Pani Mario, wiem, że pisze Pani od zawsze i od zawsze jest Pani związana z Wolą Trzydnicką - tu Pani urodziła się, wychowała i założyła rodzinę. Na początku stereotypowe pytanie - czym zajmuje się na co dzień poetka z Woli Trzydnickiej?

Maria Magdziak:
Jestem emerytką i na co dzień zajmuję się domem - gotowaniem, sprzątaniem, szyciem. Spotykam się i rozmawiam z ludźmi - sąsiadami, znajomymi i przyjaciółmi. Lubię rozmawiać z ludźmi, czasami czytam im swoje wiersze.

E.S.:
Proszę sprecyzować to moje „od zawsze”, czyli od kiedy Pani pisze wiersze i co wpłynęło na kształtowanie Pani wrażliwości artystycznej?

M.M.:
Jak byłam dzieckiem to chodziłam do szkoły, ale jednocześnie pracowałam ciężko, pomagając rodzicom w gospodarstwie. Będąc uczennicą klasy drugiej, czytałam Mickiewicza i umiałam na pamięć kilka jego wierszy. Do dziś pamiętam ballady „Powrót taty” i „Świteź”, wiersze Konopnickiej „W piwnicznej izbie” i „Co dzieci widziały w drodze”. Od zawsze lubiłam wiersze i piosenki. Jak byłam malutka to dziadek ze strony mojej matki - Józef Odorowski, brał mnie na kolana i śpiewał pieśni ludowe. Moja babcia Aleksandra Odorowska uczyła mnie pieśni religijnych i śpiewała ballady. Pani Maria nuci pieśń zasłyszaną od babci:

Smutny dzień nastaje, smutna to nowina,
wiatrem powiewuje,
wiatrem powiewuje,
smutna to godzina.

Szła Panna z kościoła Jerozolimskiego,
zginął Jej Synaczek,
zginął Jej Synaczek,
nie spostrzegła tego.

Trzeba by się spytać Gabriela świętego,
czyli też nie widział,
czyli też nie widział
Synaczka mojego.

Pamiętam, że słuchając tej pieśni, jako siedmiolatka, byłam bardzo poruszona tą historią biblijną, bardzo to przeżywałam. Wracając do tego, co ukształtowało moją wrażliwość, powiem, że mój ojciec Władysław Sagan, mówił mi na pamięć dużo wierszy i opowiadał bajki, i odkąd pamiętam, w naszym domu było zawsze mnóstwo książek. Oprócz tego, ojciec miał talent do układania wierszy i piosenek, i tak sobie myślę, że to po nim odziedziczyłam umiejętność pisania. Pamiętam, że jako dorastająca dziewczynka - miałam wtedy może szesnaście lat - zaczęłam pisać swoje wiersze. Mój pierwszy wiersz był o kwitnącym ogródku, ale tekstu już nie pamiętam. Wtedy myślałam, że to moje pisanie jest chwilową przygodą, ale, przyznam się, że już jako dziecko marzyłam, jakby to było, gdybym została Mickiewiczem albo Słowackim - Pani Maria śmieje się ze swoich wspomnień. W szkole podstawowej występowałam na każdej akademii, deklamując wiersze i wcielałam się w różne postaci w przedstawieniach teatralnych - z odpowiednią sobie gracją przypomina tekst z lat dziecięcych: „Rzucę książkę, rzucę zeszyt, po co się do szkoły śpieszyć. Taki miły w lesie cień, będę leżeć cały dzień”. Powiem nieskromnie, że miałam dar, jako dziecko, do gry aktorskiej. Nawet ksiądz Jan Rogowski z Rzeczycy Ziemiańskiej angażował mnie do jasełek, w których grałam rolę żony Heroda, było to w 1964 roku, a w przedstawieniu z okazji Tysiąclecia Chrztu Polski w 1966 roku byłam obsadzona w roli „Polski”, miałam taki ładny strój biało-czerwony. To moje artystyczne życie cały czas się rozwijało. Kiedy pod koniec lat dziewięćdziesiątych wyjechałam do Włoch, z tęsknoty za domem i ojczyzną przelewałam swoje uczucia na papier, powstało wtedy sporo wierszy.

E.S.:
Od listopada 2013 roku jest Pani członkiem Stowarzyszenia Twórców Ludowych. Wiem, że nie każdy może dostąpić tego zaszczytu. Jak się to Pani udało? Kto lub co skłoniło Panią, żeby przystąpić do tego zacnego grona artystów ludowych?

M.M.:
Będąc u mojej sąsiadki, spotkałam pana Mariana Kalinowskiego, który, po wysłuchaniu moich wierszy, namówił mnie do zapisania się do Stowarzyszenia Twórców Ludowych w Lublinie. Nie było to takie łatwe! Musiałam wypełnić wniosek, opisać swój życiorys i dołączyć do niego trzydzieści wierszy. Dopiero po zweryfikowaniu mojej twórczości przyjęto mnie w poczet członków stowarzyszenia, jako poetkę ludową.

E.S.:
Skąd czerpie Pani inspirację do wierszy? Czy Pani poezja powstaje w chwili natchnienia, czy wymaga dłuższych przemyśleń?

M.M.:
Piszę często, zdarza się, że jednego dnia napiszę dwa wiersze. Pomysły przychodzą mi do głowy pod wpływem chwili, mówi się, że to wena. Czasami przychodzi myśl podczas najprostszych czynności domowych, na przykład jak zamiatam podłogę i muszę wtedy odstawić miotłę, żeby zapisać tę myśl lub cały wiersz. Na moją twórczość wpływ mają też ważne wydarzenia, na mnie jako człowieka, ale też i na naszą ojczyznę - tak jak śmierć Jana Pawła II. Wtedy, kiedy umarł nasz papież, napisałam kilka wierszy, albo jak był beatyfikowany i kanonizowany, to też napisałam wiersze. Powstają też wiersze okolicznościowe, jak by to powiedzieć - na zamówienie, jak na przykład wiersz „Rok 2050”, który mówi o tym, jak będzie wyglądał świat za kilkadziesiąt lat. Napisałam go wspólnie z dziećmi podczas warsztatów międzypokoleniowych w GOK-u. Często jestem zapraszana na jubileusze zespołów, wtedy piszę wiersz i na uroczystości przedstawiam go, tak jak to było na jubileuszu dziesięciolecia Lokalnej Grupy Działania Ziemi Kraśnickiej w 2018 roku i na sześćdziesięcioleciu Koła Gospodyń Wiejskich w Rzeczycy Księżej w 2016 roku.

E.S.:
Pani Mario, 20 lat temu odbył się w naszym ośrodku kultury I Powiatowy Konkurs Recytatorski Wiersza Autorskiego. Wśród uczestników nie mogło zabraknąć lokalnych poetów. Już na pierwszym konkursie zdobyła Pani wyróżnienie. W kolejnych edycjach konkursu było coraz lepiej - została Pani dwukrotnie laureatką - w 2006 i 2010 roku. Pani wiersze od tamtego czasu są publikowane w Gazecie Trzydnickiej. To przecież bardzo duży sukces jak na poetkę z małej miejscowości. Jest Pani skromną osobą, ale proszę wymienić swoje sukcesy, by czytelnicy mogli bliżej poznać Pani dossier.

M.M.:
Myślę, że moim największym sukcesem są gratulacje od odbiorców mojej twórczości. Jestem często zapraszana na różne uroczystości, na przykład do GOK-u, biblioteki, szkół i kościołów. Zapraszają mnie też dalej - do Świdnika, Chwałowic, Kraśnika, Włodawy, Dęblina, Sandomierza, w okolice Chełma. Czułam się zaszczycona, kiedy zaproszono mnie jako jurorkę na konkurs recytatorski seniorów, gdzie oceniałam rówieśników recytujących moje wiersze. Ważnym wydarzeniem w moim twórczym życiu było wydanie pierwszego tomiku wierszy „Piszę, moje myśli błądzą…” - to też uważam za sukces, zostałam zauważona i doceniona. Jak otrzymałam w 2014 roku Medal Starosty Kraśnickiego „Za zasługi dla Powiatu Kraśnickiego”, a potem w roku 2018 dyplom uznania od Marszałka Województwa Lubelskiego, to byłam bardzo szczęśliwa.

E.S.:
Wiem, że wydała Pani do tej pory dwa tomiki swojej poezji. Pierwszy z nich „Piszę, moje myśli błądzą…” został opublikowany w 2014 roku przez Gminny Ośrodek Kultury w Trzydniku Duży i znalazło się w nim ponad 60 wierszy o bardzo różnej tematyce, większość z nich dotyczyła wiary i przyrody. Proszę teraz opowiedzieć o najnowszym tomiku - skąd przyszedł pomysł, kto pomagał Pani w wydaniu tej niecodziennej książeczki, bo przecież cała otoczka techniczna przy takim wydawnictwie wymaga dużo pracy?

M.M.:
Mój najnowszy tomik wierszy został wydany w nakładzie 300 sztuk w kwietniu tego roku i ma tytuł „Kraj sercu bliski”. Nazbierało się sporo wierszy o Polsce, historii naszej małej ojczyzny, o moim życiu - stąd tytuł książki - zaczerpnięty z tytułu jednego z moich wierszy. W tomiku znajduje się 70 wierszy z różnych okresów, podobnie jak w poprzednim. Wyboru tekstów do najnowszego tomiku dokonałam sama, a do wydania namówił mnie ksiądz Jerzy Król i propagator kultury ludowej Andrzej Wojtan, ale pomagały mi też inne osoby - Ewelina Michta-Rak i moja synowa Małgosia Wójcicka. Wsparli mnie finansowo: wójt i rada gminy, doktor Bożena Wilkołek, dyrektor banku Agnieszka Stefaniak i jeszcze kilka innych osób.

E.S.:
Jaką rolę w Pani życiu odgrywa poezja?

M.M.:
Mam wielką satysfakcję z tego, że piszę wiersze i piosenki, które albo ja, albo ktoś inny prezentuje na uroczystościach świeckich i kościelnych. Czuję się spełniona jako poetka, bo dzięki przychylnym ludziom zostały wydane już dwa tomiki moich wierszy. Pani Marysia pokazuje duży zeszyt z zatytułowaną stroną: „Część trzecia wierszy” i, uśmiechając się, mówi: Mam już kolejne wiersze do kolejnego tomiku.

E.S.:
Na zakończenie naszej rozmowy proszę więc zdradzić, kiedy powstanie kolejny tomik poezji Marii Magdziak? Proszę też powiedzieć, gdzie można kupić Pani najnowszy tomik wierszy?

M.M.:
Tak jak mówiłam - mam nowy zeszyt, w którym zapisuję kolejne wiersze. Jest już ich sporo, więc jak tylko będzie sposobność to będzie i kolejny tomik. Ale kiedy to dokładnie będzie? Bóg raczy wiedzieć! A jak ktoś chce kupić mój najnowszy tomik, to może zgłosić się do mnie lub do GOK-u i biblioteki.

E.S.:
Pani Mario, serdecznie dziękuję za rozmowę!

Pamiątka po ojcu Władysławie Saganie - książka, którą dostał jako
uczeń klasy czwartejw 1926 roku w nagrodę
„za pilność w nauce i wzorowe zachowanie”

 

Maria Magdziak (czwarta z prawej strony) jako żona Heroda w jasełkach
1964 rok, zdjęcie pod plebanią w Rzeczycy Ziemiańskiej

 

Maria Magdziak (druga z lewej) jako „Polska” w przedstawieniu
z okazji jubileuszu Chrztu Polski 1966 rok,
zdjęcie pod kościołem w Rzeczycy Ziemiańskiej

 

Maria Magdziak podczas I Powiatowego Konkursu Recytatorskiego
Wiersza Autorskiego GOK w Trzydniku Dużym, 14 kwietnia 2000 roku


Maria Magdziak podczas spotkania autorskiego z okazji wydania tomiku
„Piszę, moje myśli błądzą…”
GOK w Trzydniku Dużym, 26 maja 2014 roku

 

Maria Magdziak z najnowszym tomikiem wierszy „Kraj sercu bliski”
Wola Trzydnicka, 7 lipca 2020 roku

 

Imieniny